Wygrać przegrywając i przegrać wygrywając. Słowa nabierające sensu dopiero wtedy gdy przyjrzymy się sytuacji Marsjasza i Apolla. Zwykłego pasterza i wszechmocnego boga. Po wygranym pojedynku gdy bóg sztuki, karze swego przeciwnika za hybris, czyli pychę, robiąc to w sposób okrutny i bezlitosny przypieczętowuje tym samym swoją własną porażkę.
Przybliży nam tę sytuacje wiersz Zbigniewa Herberta „Apollo i Marsjasz” w którym wyraźnie widać że gdyby Apollo nie ukarał swego rywala w ten sposób, nie musiałby brzydzić się swym czynem i (do czego zmierzam) nie powstałby również nowy kanon sztuki-tworzonej pod wpływem życia i silnych emocji.
Krzyk Marsjasza pełen bólu, cierpienia i rozpaczy wygrywa nad poezją tworzoną przez boga, poezją antyczną, doskonałą, idealną, wręcz boską czasem noszącą miano poezji Apollińskiej (właśnie od imienia boga sztuki). Jednak krzyk bólu i cierpienia wydobywający się z ust Marsjasza jest czymś nowym, nieznanym dotąd-sztuką tworzoną nie pod wpływem koncepcji autora, lecz silnych emocji w tym przypadku spowodowanych niewyobrażalnymi katuszami i cierpieniem.
W utworze Herberta widzimy moc tej nowej gałęzi sztuki,”siwiejące drzewo”,”skamieniały słowik” są przykładami jej wpływu. Sam Apollo zastanawia się czy z tego nie powstanie coś nowego i istotnie ma rację bo dzięki wielkim poświęceniu w postaci męczarni Marsjasza rodzi się nowy styl sztuki-naturalny, realny i prawdziwy.